Choć poniższe słowa pisałem w Prima Aprilis, ręczę, iż ich treść, to naprawdę nie pomidorowe żarty ;) . Jeśli brzmi intrygująco, bezzwłocznie zapraszam do lektury! ;)
Aa! Nie warto zawracać sobie głowy pomidorami! ;)
Dziś o pomidorach - które, tak nawiasem, w japońskim stanowią nieszczęsne zapożyczenie, tworząc angielskawe 「tomato」 / トマト (czy aby naprawdę wcześniej - tj. przed importem z innych krajów - nie było w Japonii pomidorów???).
Czat GPT odpowiada:
„Tak, przed otwarciem się Japonii na świat w XIX wieku, pomidory nie były znane ani uprawiane w tym kraju. Pomidory pochodzą z Ameryki Południowej i zostały wprowadzone do Europy w XVI wieku. Dopiero w XIX wieku, po zakończeniu izolacji Japonii (znanej jako okres Edo), pomidory zaczęły być importowane i uprawiane w Japonii. Wcześniej, japońska kuchnia nie miała dostępu do tego warzywa, a jego popularność zaczęła rosnąć dopiero po otwarciu kraju na handel międzynarodowy”.
(mimo wszystko, jakoś trudno mi uwierzyć...)
Zadanie na dziś: czy jest różnica między „smacznymi pomidorami”, a„ smacznie (apetycznie) wyglądającymi pomidorami”?
Zdawać by się mogło, że to drobiazg - niemniej jednak, jeśli przykładowo chcemy powiedzieć po japońsku, że coś na jakieś wygląda, sprawia jakieś wrażenie, zdaje się jakimś - używamy specjalnej, dedykowanej na te potrzeby, konstrukcji - co już niekoniecznie znamionuje tak śladową różnicę.
Mowa tu o przymiotniku w wariancie z końcówką 「~śou」 - moim ulubionym zresztą rodzaju przymiotnika: tzw. przymiotnika ~i, jako że jego cechą charakterystyczną jest posiadanie w oryginale takiej właśnie końcówki. Jest to w dodatku bardzo użyteczna końcówka, gdyż wymienna: gdy tylko chcemy, możemy ją odczepić, a na jej miejsce wstawić inną. Szczególnie znamiennym jest to w przypadku tych przymiotników ~i, które kończą się na dwa 「ii」 właśnie dlatego, by jedno z nich mogło pełnić funkcję stricte wymienną, jednocześnie nie pozbawiając kompletnie całego słówka dźwięku 「i」.
Stąd 「oishii」 - smaczne, apetyczne - po wymianie końcówki na 「~sou」 » 「oishisou」 - przemienia się w „smacznie wyglądające”, „apetycznie wyglądające” = sprawiające takie wrażenie.
Jest to, wbrew pozorom, istotna różnica - jako że rozgranicza nasze rzeczywiste doświadczenie od samej li tylko jego możliwości, od perspektyw. Jeśli przykładowo zasmakowalibyśmy już owych zacnych pomidorów i potwierdzili tym samym organoleptycznie, iż tak, w istocie są smaczne - moglibyśmy z czystym sercem w istocie rzec, że są smaczne. Jeśli jednak nie degustowaliśmy ich jeszcze nigdy w życiu, ale sprawiają na nas wrażenie, że aż ślinka cieknie - uczciwym jest mimo wszystko rozgraniczyć jedno od drugiego i bez względu na to, jak przekonujące robią wrażenie, zaznaczyć, iż jest to - póki co (jeszcze) - wrażenie, a nie coś, pod czym możemy uczciwie podpisać się również własnym doświadczeniem.
Zwróćmy więc uwagę, iż gdy tylko słyszymy wypowiedź typu, iż coś na jakieś wygląda, coś sprawia jakieś wrażenie - przemyca nam ona jednocześnie cenną informację, iż autor tejże wypowiedzi jednakowoż jeszcze nie doświadczył faktycznego stanu rzeczy osobiście, stąd ogranicza się do stwierdzenia wrażenia, jakie coś na nim robi.
Co ciekawe, o ile w angielskich napisach oddano oryginalną wypowiedź:
「トマトおいしそう!」 / 「Tomato oishisou!」) » “Those tomatoes look delicious!” (= „Te pomidory wyglądają pysznie!”)
o tyle w napisach polskich postanowiono (zapewne kierując się swobodą aspirującego do naturalności, wolnego tłumaczenia) nie zawracać sobie tym głowy, zastępując wszystkie nasze dotychczasowe dywagacje sednem sprawy poprzez stwierdzenie, że pomidory nie tyle są smaczne, czy na takie wyglądają - są po prostu „wspaniałe” :D !
Brzmi w porządku (jeśli traktujemy przekład, jak zabawę w kalambury) - jeśli jednak uczymy się języka, zdecydowanie warto, byśmy byli świadomi różnicy.
Nim jednak przejdziemy dalej: jeśli bylibyśmy żądni zagadki „z Archiwum X” ;) , chętnie poznam odpowiedź, dlaczego, jak anime kocham, w nagraniu słyszę 「oisou」, a nie 「oishisou」 :> ?!?!?
A teraz już przejdźmy do następnego przykładu z tegoż samego odcinka „Arii” (odc. 4 trzeciego sezonu):
Racja. To nie żarty... naprawdę???
W którymś momencie jedna z bohaterek utwierdza swoją rozmówczynię:
「本当」 / 「Hontou」. („Naprawdę”.)
co jednak zarówno w polskim, jak i angielskim tłumaczeniu przełożono frywolnie na:
„To nie żarty”. (polskie)
„Ma rację”. (angielskie - “She's right.”)
Słówko 「hontou」 należy do tych, które darzę szczególną sympatią z wielu powodów, m.in. dlatego, iż jego zapis zawiera w sobie m.in. znak książki (a książki uwielbiam) - abstrahując już od tego, iż pełny jego zapis należy do tych, które da się nawet sensownie przełożyć dosłownie, możemy bowiem przy odrobinie chęci wyłuszczyć zeń
„samą prawdę” (本 - prawda + 当 - sama)
lub nieco swobodniejsze
„trafienie w sedno” (本 - podstawa (a więc jakoby sedno) + 当 - trafienie)
(przy okazji - dawanie uwagi takim bardziej dosłownym tłumaczeniom samych zapisów japońskich słówek może być bardzo przydatne w zapamiętywaniu ich pisowni!)
Innym powodem, dla którego to konkretne słówko wywołuje uśmiech na mej twarzy, jest to, iż stanowi dobry przykład homofonu - czyli słówka posiadającego fonetyczne sobowtóry - jak np.
「hontou」 / 「本島」 - „główna wyspa” (本 - główna + 島 - wyspa)
Uwielbiam tą elastyczność i bogactwo Kanji: jak mienią się feerią znaczeń w przeróżnych zestawieniach *.*
.
Stąd szkoda by mi było rezygnować z tak dosadnego i charakterystycznego słówka, jak 「hontou」 - naprawdę - na rzecz „To nie żarty”. / „Ona ma rację”. - choćby te ostatnie brzmiały naturalniej, płynniej wpisując się w całościowy nurt dialogu w odczuciu tłumacza.
Zwróćmy jednak raz jeszcze baczną uwagę, jak bardzo ważkim jest rozgraniczenie od siebie wysokiej nawet swobody w służbie jak najnaturalniej brzmiącego przekładu - a analogicznie wysokich utrudnień i zaszumienia informacji, jakie taki właśnie przekład nam serwuje, gdy tylko chcemy języka się uczyć, a nie tylko słuchać. Nie uczącym się japońskiego widzom oglądającym anime taka swoboda głuchego telefonu może nie przeszkadzać w ogóle - gdyż zachowane zostaje sedno sprawy (przynajmniej z grubsza, choć jeśli natrafić na bardziej ambicjonalny przekład tego rodzaju, można się nawet zaskoczyć skalą inwencji twórczej tłumacza ^^"
, starającego się zapewne nadać swej pracy charakteru - co, raz jeszcze podkreślam, nie jest złe dla rozrywki - za to naukę utrudniać jak najbardziej może, i to mocno).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz